Toskania – historia, przyroda, mekka foodies z całego świata… do tego ukochana przez amerykańskie kino, sprawiające, że każde włoskie „dolce vita” jak nie w Rzymie, to właśnie rozgrywa się pod słońcem Toskanii. I nasza Warmia – wciśnięta między Mazury a Powiśle. Mijana w pośpiechu prze wielu turystów stęsknionych by zalec jak najszybciej na bałtyckiej plaży. Czy można te dwa miejsca porównać?
Dla mnie tak. Wystarczy, że wjadę na wąska, krętą drogę obsadzoną z obydwu stron starymi drzewami i czuję jakbym się przeniósł w inne miejsce. Miejsce, gdzie czas płynie wolniej i bliżej mu właśnie do słonecznej Toskanii niż jakiegokolwiek innego miejsca w Polsce.
W Warmii zakochaliśmy się kilka lat temu, bo ma wszystko czego potrzebuje kulinarny turysta. Są tu malownicze miasteczka, jak chociażby Lidzbark Warmiński otoczony miejskimi murami, z zamkiem Biskupów Warmińskich i gotycką katedrą, czy Frombork ze wzgórzem katedralnym, gdzie Mikołaj Kopernik tworzył swoje przełomowe dzieło „O obrotach sfer niebieskich” i gdzie po latach odnaleziono miejsce jego wiecznego spoczynku.
O burzliwej historii czasów zaborów i bycia częścią Prus Wschodnich przypominają pozostałości wspaniałych magnackich rezydencji. W dużej mierze zniszczone, choć część z nich zaczyna odzyskiwać dawny splendor. Za sprawą pana Jana Kozłowskiego dawny dwór rodziny Dohna w Dawidach zaczyna żyć na nowo i pozwala gościom na wypoczynek w prawdziwe slow stylu. Okoliczny 4 hektarowy park pełen pomników przyrody zachęca do spacerów. Wygodne kanapy wręcz zapraszają by zapaść się w nich z książką i oddać lekturze. Dwór Dawidy to nie tylko piękna okolica i stylowe wnętrza, ale również posiłki z lokalnych produktów pieczołowicie wyszukiwanych przez właściciela w okolicy.
Warmia to też miejsce, gdzie w wierzeniach rdzennych Warmiaków, żyje kłobuk.
Demon opiekujący się ogniskiem domowym i dobytkiem. Pojawiał się pod najczęściej pod postacią zmokłej kury i gdy odpowiednio się o niego dbało, odpłacał gospodarzowi, znaczącym pomnożeniem jego majątku. Niestety kosztem sąsiadów. Dziś o kłobukach wiele usłyszeć nie można, ale żyje w nazwie „Gospody pod Kłobukiem” w Małdytach, gdzie można się udać na wspaniałe warmińskie specjały i zaopatrzyć na drogę w lokalne rarytasy, które są do kupienia w przyrestauracyjnym sklepiku.
II wojna światowa na zawsze zmieniła losy tego terenu. W wyniku migracji po wojnie rdzenni mieszkańcy, zarówno duża część Warmiaków jak i Niemcy opuścili te ziemie na zawsze. Na ich miejsce pojawili się przesiedleńcy z Kresów Wschodnich. Druga fala „nowych” mieszkańców pojawiła się już dość niedawno – na przestrzeni ostatnich piętnastu lat Warmia stała się nową małą ojczyzną licznych uchodźców z Warszawy. Zmęczonych pędem i tempem życia postanowili tu znaleźć swoje miejsce na ziemi i właśnie tu stworzyć swoje małe „raje” dla zmęczonych pędem życia turystów.
Swoistym ewenementem jest Nowe Kawkowo.
Malutka wieś, w której w przeciągu kilku lat pojawiło się wiele ciekawych miejsc. Jak chociażby Lawendowe Pole – stworzona przez panią Joannę, bajkowa plantacja lawendy i Żywe Muzeum Lawendy. Można je nie tylko zwiedzać, również regularnie organizowane są Lawendowe Warsztaty, gdzie nie tylko dowiesz się jak robić lawendowe naturalne kosmetyki, czy piec lawendowe ciasto, ale również udasz się na spacer po lesie, by poznać co „ w trawie piszczy”. W Nowym Kawkowie działa również galeria, pracownia garncarska, a nie jeden weganin zakochał się w daniach serwowanych w Moniówce.
To nie wszystko – w okolicy jest pierwszy polski luksusowy kamping czyli glamping – Glendoria. Z bajkowymi noclegami w namiotach i wspaniałą kuchnią w klubostodole. To miejsce, gdzie czas zwalnia a Ty się możesz cieszyć obcowaniem z przyrodą. To miejsce, które dba o Twój spokój i Twoją prywatność. Formuła – tylko dla gości – gwarantuje, że nie doświadczysz tu tłumów, a przy delikatnej muzyce w tle będziesz mógł się cieszyć 5 daniową kolacją. Jeśli masz chęć w tuż obok położonym Camp Spa (polecam przynajmniej je odwiedzić), gdyż jest to absolutnie bajkowy koncept porozrzucany po okolicznym zagajniku – Madame Le Mode zadba o Twój relaks podczas masażu lub możesz oddać się marzeniom w jacuzzi pod gwiazdami.
Warmia to też wiele innych urzekających miejsc, które na pewno warto odkryć: Spa Młyn Klekotki, Siedlisko Architekta, Kwaśne Jabłko z rzemieślniczymi cydrami, czy też Kozia Farma Złotna, gdzie można dowiedzieć się niejedno o życiu kóz i spróbować wytwarzanych na miejscu serów.
Cudze chwalicie – swojego nie znacie. Warto ruszyć na Warmię by poznać jej wyjątkowe oblicze. Dla mnie śmiało może uchodzić za naszą polską Toskanię, ma historię, zabytki, niezapomniane smaki i przed wszystkim miejsca tworzone przez ludzi z pasją.
Pełna lista adresów i miejsc w moim SUBIEKTYWNYM PRZEWODNIKU PO WARMII. Zapraszam!
Oryginalny tekst powstał na potrzeby konkursu „130 lat National Geographic”. Został opublikowany w specjalnym numerze National Geographic Traveler Polska.
3 komentarze
Zbędny przecinek przed Powiśle w 1. akapicie.
dziękuję 🙂
Panie Tomku, dziękuje za uwagę. Pewnie to można obierać za uogólnienie. Bardziej mi chodziło o powiedzenie, że Warmia w wyniku działań wojennych i po zdecydowanie się zmieniła. http://encyklopedia.warmia.mazury.pl/index.php/Migracje_ludności_na_Warmii_i_Mazurach_w_latach_1945-1950.