Prawie perfekcyjny start wakacji – Pałac Ciekocinko / KASZUBY PÓŁNOCNE

przez TastePoland - Voytek

Władysławo, Łeba, Hel… każdy zna nadbałtyckie kurorty. Niejedno lato spędziłem na bałtyckiej plaży a dopiero w tym roku dałem się zauroczyć północnym Kaszubom. Wystarczy wyruszyć wgłąb lądu, by odkryć krainę pałaców i dworków urokliwie ukrytych w cudownych parkach. Coraz częściej odzyskują dawny blask i kuszą gości niezapomnianymi wspomnieniami całkowicie odmiennymi od tych, które mają do zaoferowania znane nadmorskie miejscowości. Kulinarną wyprawę AD 2016 rozpoczęliśmy dokładnie w jednym z takich miejsc – Pałacu Ciekocinko.

Jakie były 2 dni pobytu? WSPANIAŁE… ale nie obyło się bez „ale”. Gdy ktoś już stawia na luksus… oczekuję, że jak mówi A to powie również B i C i D. Tu pewnie brakuje ostatnich szlifów, ale od początku.

Co zachwyca?

  • Lokalizacja – Ciekocinko, to niewielka wioska w okolicach Sasina, czyli praktycznie w nad morzem. Fakt, że nie ma dostępu łatwego dostępu do plaż, powoduje, że okolicy nie ma zbyt wielu turystycznym miejscowości. Sam pałac położony jest w zadbanym ponad stuletnim parku, pełnym przepięknych okazów drzew, z malowniczym stawem i trochę tajemniczym miejscem pochówku dawnych właścicieli. Po deszczu, który nas powitał zaraz po przyjeździe – spacer po parku jest całkiem bajkowym przeżyciem.
  • Wystój wnętrza Pałacu – odtworzone z dbałością o najmniejszy detal. Czuło się klasę i styl. Zachwycało wygodne łóżko, przestronny pokój jak i łazienka. Można się przenieść o kilkadziesiąt lat wstecz, gdzie królowała rzemieślnicza jakość. Takim przykładem są chociażby ręczniki z manufaktury Liddell – z Irlandii. Tej samej, która dostarczyła swoje wyroby na Titanica, kiedy ruszał w pierwszą i ostatnią wyprawę.
  • Śniadanie – z założenia super (choć jak poczytacie później nie obyło się bez wpadek). Serwowane w restauracji 1906, gdzie na stylowym kredensie, na półmiskach rozłożone są świeże lokalne wędliny, sery i warzywa. Pięknie nakryte stoły, a do tego kilku kelnerów uwijających się napojami oraz proponujących z karty dania śniadaniowe. Możemy wybierać od Śniadania Walentego (jajko po benedyktyńsku ) po Śniadanie Jakuba – Najsilniejszego Drwala z Sąsiedniej Wsi J. Do tego szeroki wybór herbat zaparzanych i serwowanych w czajniczku tylko dla Ciebie.
  • Restauracje – warto też wspomnieć o doskonałym menu w dwóch restauracjach, którym szefuje Paweł Dłożonek. Pierwsza z nich to „1906 Gourmet Restaurant”– typowy fine dine. Można skusić się na 3,5 lub 7 daniowe menu degustacyjne i do tego odpowiednio dobrane wino. Ja chciałem początkowo wybrać 5 dań… ale jak poczytacie dalej – kolacja rozpoczęła się z lekkim poślizgiem, który trochę przytępił mój apetyt. Ostatecznie skończyłem na 3 daniach – Risotto z Selera, Dzikim Turbocie i deserze. Smaczne zakończenie drugiego dnia pobytu. Bistro „Luneta i Lorneta” umiejscowione w piwnicy – to już zupełnie inna bajka. Serwują dania kuchni międzynarodowej – my skusiliśmy się na Kofte, Dzikiego Łososia i śledzie. Jagnięcina i bakłażan w pysznym sosie przeniosły mnie od razu na Bliski Wschód – pyszne i wspaniale podane.
  • Herbaciarnia – kocham taki klimat. To z czasów doświadczenie z czasów kiedy miejsce do czytania nazywano biblioteką, a pokój do picia herbaty – właśnie herbaciarnią. Cudownie jest zwolnić przy czajniczku dobrze zaparzonej, aromatycznej mieszanki. Dobrze siąść w wygodnym fotelu i z elegancką filiżanką w ręce po prostu porozmawiać. Nastrój udzieli się Poli na tyle, że popijała z nami herbatę z filiżanki do espresso.

Co do poprawy?

Obsługa… i to nie chodzi o to, że ktoś jest niegrzeczny.

Załoga musi mieć odrobinę więcej swobody w decydowaniu lub przynajmniej mieć nakaz zachowanie zdrowego rozsądku. Bardziej chyba o to, że pod pozorem chowania się za procedurami – całkowicie zapominają o tym, że te procedury są po to by klient czul się wyjątkowo dopieszczony. A tu się nie czuje… wręcz dla osoby, która przez po 5 dniach w tygodniu słuchania o procedurach – chce przynajmniej walki z głupotą uniknąć na wakacjach.

Niestety na całej linii poległa obsługa restauracji 1906… która romantyczną kolację (przy całkowicie pustej sali) proponowała nam spożywać w dwóch zupełnie innych miejscach. Przy czym to szef kuchni odmówił wcześniej przyrządzenia menu degustacyjnego z uwzględnieniem wymogów dietetycznych Kasi, a kelnerka zaproponowała menu bistro na dole Luneta i Lorneta, po czym po chwili poinformowano nas, że właściwie nie można tych dań podać na restauracji na górze. Jeśli chcieliśmy zjeść razem – to ja też musiałem zrezygnować z menu degustacyjnego i zejść na dół. Do tego całkowicie niedecyzyjny manager gadający wyuczone formułki i biegający do kuchni po decyzje zamiast podjąć sam ją sam i tak by klient był zadowolony. (Przy całkowicie pustej sali restauracyjnej!!!) . Koniec końców udało się nam wynegocjować wyjątek… ale miło absolutnie nie było.

Poddałem się również, gdy przy okazji płacenia innym razem okazało się, że bezalkoholowe mojito, kosztuje tyle samo co ta wersja z alkoholem… Cóż w Ciekocinko – niektóre rzeczy są special… chociaż nigdy się z tym nie spotkałem.

Śniadanie – dzień 2.

Nie wiem już, co jest standardem. Pierwszego dnia byliśmy zauroczeni. Wspaniałym menu, obsługą i miejscem… faktem było, to że trafiliśmy tam z samego rana, gdyż Pola zrobiła wczesną pobudkę. Drugiego dnia trafiliśmy później i o wspomnieniu dnia pierwszego pozostało wspomnienie… To co zastaliśmy to chaos. Trzech kelnerów, zero managera, puste półmiski, których zapełnienie chociażby pomidorami zajmowało wieki… Do tego okazało się, że na serwowane śniadanie trzeba było czekać chyba z 20 min, gdzie po 10min okazało się, że jednego Hugona… już nie będzie L . Wychodziliśmy w zupełnie innych nastrojach niż dzień wcześniej.

Warto zadbać trochę o dzieci 😉

Zaskoczeniem było, że w recenzjach pojawiały się informacje… iż dzieci poniżej lat 12 są nie przyjmowane. Będąc na etapie rezerwacji na szczęście recepcja szybko rozwiała wątpliwości – jak się okazało już było to nieaktualne – więc Pola szczęśliwie mogła się zabrać 😉 I zakochała się w Pałacu! Podobało się jej wszystko – od łóżeczka po wolnostojącą wannę w łazience z której nie można było jej wieczorem wyciągnąć. Uwielbiała spacery nad jeziorko, poszukiwanie bezskorupkowych czarnych ślimaków i oglądanie koni.

Problemy pojawiały się na poziomie restauracji, gdzie nie ma typowego dziecięcego menu – a próby negocjacji modyfikacji dań by były zjadliwe przez trzylatkę (i tak mało wymagającą) trwały wieki ;-). Na szczęście były uwieńczone sukcesem.

ciekocinko-25

Ciekawa oferta kulinarnych atrakcji – niestety nie dostępna.

Gotowanie z szefem kuchni, czy wędzenie pstrągów – od razu chciałem coś zarezerwować. Wprawdzie były w ofercie ale niestety nie dostępne i możliwe do zorganizowania pomimo wcześniejszego (z co najmniej miesięcznym wyprzedzeniem) zapytania. Szkoda – bo miałem naprawdę na to ochotę.

Podsumowując:

Bajkowe miejsce, lecz nie tanie miejsce. Można naprawdę przenieść się w czasie. Idealne na romantyczny wypad we dwoje w takich sytuacjach mniejszą uwagę zwraca się na szczegóły. Można też wpaść do restauracji, gdy ma się dosyć ryby na Helu. Idealne na lunch lub wieczorną kolację… ale koniecznie nie zapomnijcie o wcześniejszym spacerze po parku.

MOJ PERSONALNY apel do zarządzających Pałacem Ciekocinko – warto jednak przesunąć się w kategorii obsługi klientów z bardzo dobrej do wybitnej. Proszę nie zapominać, że chcąc tworzyć luksusowe miejsce to właśnie klient powinien być postawiony w centrum wszystkiego co Państwo robicie. Oczekuje on tego, że miejsce „trzyma standard” – a tu po dwóch dniach nie wiem co nim jest w przypadku Pałacu. Procedury powinny być tylko po to by to zapewnić… a nie stanowić barierę dla klienta.

Pałac Ciekocinko Hotel Resort & Spa

Ciekocinko 9

84-210 Choczewo

tel. +48-608-002-220

www.palacciekocinko.pl

 

Sprawdź również:

1 komentarz

PAŁAC CIEKOCINKO / KASZUBY PÓŁNOCNE | Slowlife 13/09/16 - 14:53

[…] Prawie perfekcyjny start wakacji – Pałac Ciekocinko / KASZUBY PÓŁNOCNE […]

Odpowiedz

Pozostaw komentarz