Szczęśliwy finał wakacji w POZIOM 511… Ogrodzieniec

przez TastePoland - Kasia
Taste Poland Ogrodzieniec NoNameTaste PolandTaste PolandTaste PolandTastePolandTaste PolandTaste Poland

Na ostatni, kulminacyjny punkt naszych „południowych” wakacji, wybraliśmy Ogrodzieniec i hotel Poziom 511. Postawiliśmy na to miejsce kierowani chęcią „super finału”. Już kiedyś, a dokładnie we wrześniu rok temu, odkryliśmy po raz pierwszy ten hotel i jego okolice. Wtedy spędzone tu 2 dni zachwyciły nas pod wieloma względami. Ciekawi byliśmy, czy to szczęście debiutanta, czy stały poziom, jaki prezentuje to miejsce.

Położenie jest już pierwszym dużym atutem hotelu. Dojazd bardzo dobry, trasa Warszawa-Katowice, a później lokalną drogą nie więcej niż 30 km od wspomnianej „gierkówki”. Podjazd pod hotel robi wrażenie. Już z daleka widać zamek w Ogrodzieńcu, na który cały czas sie kierujemy, potem podjazd pod górę i wjazd w bramę ze skał wapiennych, klimatycznie! Sam hotel „przyklejony” jest do skał, co robi genialne wrażenie. W środku, zaś odkryliśmy ze skała jest jedną ze ścian wewnętrznych, budując rewelacyjny klimat holu obok restauracji.

Design to słowo klucz tego miejsca. Począwszy od wkomponowania w atuty natury, poprzez ciekawą bryłę budynku, pięknie zaprojetowany basen ze strefą wellness, po przemyślane, przestronne, komfortowe pokoje. Znaczącą przestrzeń docenialiśmy szczególnie po zainstalowaniu w pokoju łóżeczka dziecięcego!

Kuchnia Poziomu 511, była zarówno przy pierwszej wizycie jak i teraz, naszym najwiekszym odkryciem i tematem wielu wspólnych dyskusji. Nie jest tajemnicą, że oboje z Wojtkiem uwielbiamy dobrą kuchnię (Pola też wyraźnie idziem w nasze ślady patrząc na jej ostatnie gusta i wybory kulinarne). Ważne jest dla nas, czy dane miejsce stawia na lokalne specjały, czy żyje smakiem sezonów, czy potrafi ciekawie łączyć smaki, bez przekombinowania. Rok temu hitem okazały się „prażonki jurajskie” czyli kociołek zapiekanych warzyw (ziemniaki, buraki, papryka) ze swojską kiełbasą i boczkiem. Wiem, brzmi cieżko, jednak smak jest zabójczy. Całość świetnie doprawiona, danie godne polecenia! Mimo że obecnie nie występuje na stałe w karcie, na specjalne życzenie można próbować wynegocjować je kuchnią :-). Udało się nam znaleźć w necie przepis wraz z relacją z kulinarnych warsztatów www.krolestwogarow.pl/2014/11/prazonki-jurajskie.html więc jeśli ktoś jest chętny… może spróbować sam.

W tym roku kuchnia Poziomu 511 znów nas powaliła!  Zaczęliśmy od kolacji. Ja wybrałam Roladki z pieczonej papryki nadziane bryndzą i emulsją szałwiową. Fantastycznie rozpływały się w ustach. Wojtek postawił na Plastry piersi z kaczki z konfiturą z czerwonej cebuli. Sam wygląd tego dania już cieszył oczy, a smak…

Po takich przystawkach nasze oczekiwania, co do kolejnych dań poszybowały wysoko… Ja kontynuowałam z Wyborem sałat z wędzonym pstrągiem i awokado, Wojtek zaś zamówił swój ukochany żurek (z leśnymi grzybami i białą kiełbasą). Generalnie cała podróż była trochę szlakiem „żurkowym”, Wojtek poszukiwał smaku swojego dzieciństwa, i jak sam stwierdził, Poziom 511 był najbliższy jego ideału: gęsty, aromatyczny z mnóstwem dodatków, „prawie jak” żurek u Mamy! Powiem szczerze, już dawno nie spotkałam miejsca z tak doskonałą kuchnią. Każda potrawa ma swój indywidualny charakter, smak i zabójczy wygląd.
Kolejny atut restauracji to, że nie ma rzeczy niemożliwych, docenią to na pewno rodziny podróżujące z dziećmi. Duży plus za absolutną otwartość na „najmłodszego” klienta. Przy naszym stole szybko pojawiły się kartki do rysowania, kredki i  spełnione marzenia 😉  Nasza Pola zamarzyła sobie naleśnika. Mimo że nie było go w karcie, zamówienie zostało przyjęte z uśmiechem… kilka minut później Pola dostała fantastycznie podanego, puszystego naleśnika z owocami. Był super i  wszytko, co zostało po dziecku, szybciutko spałaszowali rodzice.

Mieliśmy szczeście, dopisała nam świetna pogoda i mogliśmy skorzystać z terenu wokół hotelu, a jest on naprawdę „z głową” zaaranżowany. Wychodząc z restauracji od strony tarasu trafiamy na zielony teren wzdłuż wapiennej skały z hamakami, poduchami, leżakami… super strefa chill out! Szczególnie, jeśli świeci słońce… To świetne miejsce dla dzieci, by mogły pobiegać i poszaleć na nieznacznie oddalonym mini placyku zabaw ze zjeżdzalnią i konstrukcja do wspinania. Pola była zachwycona.

Wcześniej wspominałam już o bliskości zamku w Ogrodzieńcu, okazuje się że z hotelu jest też ekskluzywne przejście do zamku!  Wystarczy przejść przez wapienną szparę w skale i wychodzimy bezpośrednio do małego lasku przylegającego do zamku. Sam lasek jest rajem dla wspinaczki skałkowej. Są tam świetne ściany i jak widzieliśmy dużo entuzjastów tego sportu.

Można by tak wyliczać atuty Poziomu 511. Miejsce absolutnie warte ceny i spędzenia tam choćby weekendu. Otoczenie, atmosfera i serwis godne pochwały. Będziemy tam wracać i Was zachęcamy!

PS. Tu Wojtek… Absolutnie się zgadzam z opinią Kasi. Oby więcej w Polsce takich miejsc. Dodał bym tylko, że wspaniałe miejsce dla miłośników różnych sportów – od wspinaczki, pływania, wędrówki piesze aż po wyprawy rowerowe. Na miejscu można je wypożyczyć.

PS. 2 Kolejny plus za „postaranie” się o szczegóły – w mini barze królowała FritzCola, Yerbamate i Wostok. W barze za to selekcja piw z lokalnego browaru – Jurajskie miodowe – okazało się absolutnym hitem!

PS. 3. Jedynym malutkim minusem była temperatura na basenie… Dla dwulatki było „dość rześko” 😉

OCENA: (1-5) Poziom 511

Miejsce (teren, zagospodarowanie) – 5

Pokoje (wyposażenie, wygląd, komfort) – 5

Atmosfera (obsługa, domowość) – 5

Jedzenie (jakość, smak, podanie) – 5

Adres: Bonerów 33, 42-440 Podzamcze
tel. +32 746 28 00

Strona www: www.poziom511.com

Co można zrobić w okolicy?

Odwiedzić zamek w Ogrodzieńcu www.zamek-ogrodzieniec.pl

Wpaść z dzieciakami do Parku Rozrywki www.park-ogrodzieniec.pl

Zajrzeć na jedyną polską pustynię – Pustynię Błędowską pustynia-bledowska.eu

Sprawdź również:

Pozostaw komentarz