Taste Poland Blanki Siedlisko agroturystyka

Podsumowanie kulinarnych wypraw wakacje 2015

przez TastePoland - Voytek
Taste Poland Blanki Siedlisko agroturystyka
Stary warmiński dom w prowansalskim stylu
Taste Poland Blanki Siedlisko agroturystyka
Ulubienica Poli - niegrzeczna koza
Taste Poland Lawendowe Pole
Plantacja
Taste Poland Lawendowe Pole
Lawendowy kompot
Taste Poland Kwaśne Jabłko cydr
Tu trzeba zaparkować by móc ruszyć do bacówki
Taste Poland Pieniny
Bacówka u Kazka - Żętyca
Taste Poland Pieniny
W drodze na spływ Dunajcem
szlak kulinarny malopolska taste poland
Biały Jeleń - grillowany oscypek
Taste PolandNoName recenzja pobytu
Na luksusowo urządzonym terenie
NoName recenzja pobytu
Basen
Taste PolandTaste PolandTaste Poland Zakopane Morskie OkoTaste Poland Zakopane Morskie Oko Placki ziemniaczaneTaste Poland Ogrodzieniec NoNameTaste Poland Ogrodzieniec Poziom 511Taste PolandTaste PolandTaste Poland

Aż się nie chce wierzyć, że 2 miesiące wakacji już minęło…

Dla nas ten czas to był okres sporej aktywności by zebrać materiał do pisania na „Taste Poland”. Zaczęliśmy trochę wcześniej, przedłużonym weekendem u Pana Zbyszka w Siedlisku Architekta, by już w lipcu udać się do Lawendowego Pola na Warmii a później w polskie góry: Beskid Sądecki, Pieniny i Tatry. Przy okazji „zawadziliśmy” również o Jurę i hotel 511 w Ogrodzieńcu. Poźniej był weekend nad morzem w Trójmieście… gdzie odpowiedzieliśmy sobie na pytanie – flądra czy Maroko ;-). Nie można pominąć kilku rodzinnych odwiedzin w Kaliszu, czy Lubartowie. Tak czy owak w Wawie spędziliśmy chyba tylko 2 weekendy.

I jakie wnioski?

A) W Polsce nie łatwo być kulinarnym turystą... Jako kraj mamy predyspozycje – morze, góry jeziora, dawną mieszankę różnych kultur … ale trafić do na prawdę wyjątkowych miejsc nie jest łatwo. To dużo poszukiwań i jak zwykle trochę szczęścia. Trudno tu liczyć na „gotowe produkty turystyczne” – jak  polskie szlaki kulinarne, istniejące często tylko na papierze.

https://tastepoland.pl/2015/08/09/w-poszukiwaniu-smaku-polski/

B) Powstaje coraz więcej wyjątkowych miejsc, gdzie to właściciele tworzą „bajkę” do której zapraszają gości. Z reguły są to dość kameralne miejsca, gdzie nie można się dostać od tak z ulicy, często rezerwacje trzeba robić z duuuuużym wyprzedzeniem. My na przykład Siedlisko Architekta rezerwowaliśmy już w lutym, a Glednoria na Boże Ciało 2016 była w pełni zarezerwowana już na początku lipca.

https://tastepoland.pl/2015/07/20/chillout-na-warmii-siedlisko-blanki/

https://tastepoland.pl/2015/08/10/lawendowy-weekend-w-lawendowym-polu-nowe-kawkowo/

C) Trzeba uważać na turystyczne mekki Polaków, gdyż niestety ogólnie poziom gastronomi, szczególnie tej szeroko dostępnej i przy najważniejszych miejscach pozostawia sporo do życzenia, a jednocześnie potrafi zrujnować niejedną kieszeń.

https://tastepoland.pl/2015/08/03/kulinarne-pulapki-zakopianskiego-turysty/

D) Ciągle jeszcze pojęcie luksus… w Polsce zostawia sporą przestrzeń interpretacyjną. Dla mnie to nie tylko „wypasione” miejsce i wysoka cena, ale to również serwis na każdym etapie – od przywitania na recepcji i pomocy z bagażami, po ostatnie chwile pożegnania i zapłacenia za pobyt. Tegorocznym zwycięzcą jest Poziom 511, chociaż i tak nie pobije pod tym względem „Masurii Arte”, do której niestety w tym roku nie udało się nam dotrzeć.

E) Dla mnie takie podróże to nie tylko sposób na relaks, spędzenie czasu z rodziną, ale również poznanie smaku Polski i uzupełnienie luk w wiedzy o naszej nieraz pogmatwanej historii. Zainspirowany Warmią, aktualnie słucham „Na tropach Smętka” Melchiora Wańkowicza… jego reportażu chyba z 1935 roku z kajakowej podróży po Prusach Wschodnich i powoli wszystkie elementy zaczynają mi się składać w całość. Dlaczego Mazury byli protestantami, ale mówili po polsku. Skąd na tamtych terenach wzięli się rosyjscy staroobrzędowcy, etc…

F) To też szansa by zobaczyć, że mój ukochany żurek w każdym z miejsc smakuje inaczej… ale żaden z nich nie smakuje tak dobrze jak smak mojego dzieciństwa – żurek MOJEJ MAMY. To możliwość przeniesienia się w czasy swojego dzieciństwa, gdzie spędzaliśmy wakacje z rodzicami… dla mnie taką wyprawą było Rytro, dla Kasi plażowanie w Sobieszewie.

Warto jednak szukać, rozmawiać i pytać. Jednym z fajniejszych doświadczeń przynajmniej dla mnie była wyprawa do bacówki, gdzie nie tylko można było spróbować świeżutkich serów, ale również dowiedzieć się sporo o życiu na hali. Ciekawa była też była rozmowa w Nowym Kawkowie na placu zabaw z mieszkającym tak panem o tym, co pozostało z dawnej Warmii.

Moi drodzy – podróże kształcą… i nie trzeba jechać na drugi koniec świata, by przeżyć coś niezwykłego i dowiedzieć się czegoś nowego.

Ciągle „wisimy” kilka wpisów… obiecujemy, że we wrześniu pewnie się pojawią. Na razie sporo energii poświeciliśmy na przesiadkę na WordPressa – mam nadzieję, że się będziecie z większą chęcią do nas zaglądać, bo ma być łatwiej i czytelniej.

Sprawdź również:

Pozostaw komentarz